Z pamiętnika inspektora ochrony zwierząt i Mleko dla Aleppo

_mg_6054

Przy okazji akcji Mleko dla Aleppo, która ma na celu wsparcie matek karmiących i dzieci na terenach zniszczonych wojną w Syrii, przypomniała mi się pewna interwencja, w której uczestniczyłam jeszcze w czasach „prefamilijnych” jako inspektor ochrony zwierząt.

Otrzymaliśmy zgłoszenie o siedmiu głodzonych od wielu dni psach. Dwa miały być uwiązane przy budzie, a pięć z nich przebywać w zamkniętej i zamurowanej pustakami szopie, bez dostępu do światła dziennego, z zaledwie małą szczeliną, przez jaką właścicielka czasami wrzucała im jedzenie. Wkrótce pojechaliśmy na miejsce, do wioski oddalonej o 40 km na północny zachód od Wrocławia.

To była połowa stycznia; szarówka, przenikliwy chłód i szum drzew dochodzący z pobliskiego lasu. W zrujnowanym przez czas domu przyjęła nas wychudzona kobieta, trzymająca na rękach 2-tygodniowego noworodka. Usiadła przy starym piecu kaflowym i opowiadała nam historię psów, które – jak się okazało – ściągnął do domu jej konkubent, przebywający w tamtym momencie w więzieniu. Posesja nie była ogrodzona, więc czworonogi zostały zamknięte, by nie zagryzały okolicznych kur. Kobieta miała szóstkę małych dzieci, które biegały dookoła nas, gdy przeprowadzaliśmy kontrolę. Jedna dziewczynka zaczęła płakać na wieść o tym, że będziemy musieli zabrać część zwierząt, by odciążyć ich rodzinę. Ta dziecięca wrażliwość uzdalniała ją do oddania psu własnego kawałka chleba, żeby tylko mógł pozostać z nimi.
Kiedy po oględzinach przyszłam ponownie do domu kobiety, ona próbowała swoją wątłą piersią karmić maluszka. Ta pierś była dosłownie sucha, z trudem dająca się uchwycić w kościstą dłoń. Brak mleka, brak jedzenia, brak warunków do życia, brak wsparcia. Takie obrazy zostają w pamięci na zawsze. Takie obrazy dzieją się właśnie teraz, w pobliżu ogromnych polskich miast. Dzieją się też w tysiącach miejsc na świecie. Jeżeli gdzieś jesteśmy i możemy pomóc – zróbmy to. Miłość utrzymuje świat przy życiu, jak mówiła Matka Teresa.

Na zdjęciu ja wraz z Pierworodnym na wrocławskiej Mlekotece, kilka lat wstecz.
Fot. Monika Dawidowicz, The Wild Story

PS – Patrzę na swój profil na naszym dawnym, interwencyjnym forum i łezka mi się w oku kręci. Tyle wspólnie spędzonego z innymi wolontariuszami czasu, tyle pracy i poświęcenia na rzecz zwierząt. Wtedy moim postom na forum, w podpisie, przyświecało hasło ks. prof. J. Tischnera: Bliskość z naturą zmienia odbiór świata. Tak, istotnie tak jest, jak pisał Tischner…

dsc06363

Dodaj komentarz